Narowy i nałogi

Konie nie rodzą się z narowami, ale stają się znarowione zazwyczaj na skutek błędów popełnianych przez ludzi. Na wstępie wyjaśnijmy sobie, jakiego konia nazywamy znarowionym. Za znarowionego zwykło się uznawać konia, który, ignorując starania człowieka, zachowuje się wbrew jego oczekiwaniom, wbrew jego poleceniom, demonstrując w ten sposób „swoje zdanie” na temat współpracy z człowiekiem. Te niewłaściwe zachowania koni, powtarzane wielokrotnie, zwykło się dzielić na występujące podczas jazdy (narowy pod siodłem) i te występujące w stajni (narowy i nałogi stajenne).

1. Narowy podczas jazdy

Do narowów najczęściej występujących podczas jazdy zaliczają się:

Kręcenie się podczas wsiadania

Jest to dość często spotykane zachowanie konia, które może być problemem przejściowym, ale może też przemienić się w narów. Przyczyną takiego zachowania konia jest z reguły kojarzenie wsiadania z nieprzyjemnymi wrażeniami. Może to być ból kręgosłupa spowodowany przeciążeniem, ból w pysku zadany wędzidłem podczas wsiadania, gwałtowne zachwianie równowagi spowodowane mocnym obciążeniem jednej kończyny przedniej podczas „wspinania” się człowieka na siodło itp. Aby zapobiec nieprzyjemnym odczuciom wierzchowca podczas wsiadania i sadowienia się człowieka na siodle, należy wsiadać na konia ze specjalnego stopnia (podwyższenia) i dołożyć wszelkich starań, by odbywało się to zgrabnie, lekko i miękko. Jeśli koń kręci się przy wsiadaniu, nauczony złym doświadczeniem, trzeba przy pomocy drugiej osoby (czasami i trzeciej) przekonać go, by stał nieruchomo, nagradzając w odpowiedni sposób, gdy to uczyni. Następnie przed jeźdźcem stoi zadanie przekonania rumaka, że moment wsiadania człowieka na jego grzbiet nie musi wcale powodować przykrych odczuć. Jeśli się to nie uda, istnieje ryzyko, że niewinny z pozoru narów może się rozwinąć i doprowadzić do zachowań, które mogą wręcz uniemożliwiać użytkowanie konia pod siodłem.

Klejenie się do stajni lub innych koni

To równie często spotykane naganne zachowanie konia polega na jego nieustannym skręcaniu, „dryfowaniu” w stronę stajni. Robi to wbrew intencji jeźdźca. Przy tym koń zwalnia zwykle tempo poruszania się, gdy ma się oddalać się od stajni i przyspiesza w kierunku do stajni. Podobnie zachowuje się, gdy jazda odbywa się w towarzystwie innych koni, a magnesem, który go przyciąga, są tym razem inne konie. Odchodząc od nich zwalnia lub nawet zatrzymuje się, a w przeciwnym kierunku przyspiesza. Zachowania takie mają u źródła instynkt powrotu do miejsc znanych (stajnia) oraz instynkt stadny (powrót do innych członków stada). Nad takim zachowaniem konia może zapanować jeździec, który zawsze potrafi egzekwować od konia kierunek i tempo poruszania się. Ta umiejętność jest podstawową sprawą w procesie kształtowania respektu i szacunku, jaki koń powinien wykazywać wobec jeźdźca. Jeśli jeździec nie potrafi wyegzekwować od konia poruszania się po dokładnie zaplanowanej trasie i w narzuconym przez siebie tempem, traci u konia poważanie i ten zbacza na drogę narowienia się.

Ponoszenie

Bardzo niemiłym i często niebezpiecznym w skutkach narowem jest ponoszenie. Narów ponoszenia zazwyczaj miewa niewinne początki. Może się zacząć od tego, że koń będzie bezkarnie dyktował tempo i kierunek jazdy, aż dojdzie do wniosku, że to on jest w tym zespole kierownikiem i pójdzie w kierunku przez siebie obranym, np. najkrótszą drogą do stajni. Konie ponoszą niekoniecznie w galopie i niekoniecznie szybko. Zdarzają się konie, które potrafią ponosić w stępie. Po prostu idą stępem tam, gdzie chcą, ku rozpaczy bezradnego jeźdźca. Ponoszenie może także mieć źródło w płoszeniu się. Wystraszony koń instynktownie rusza do ucieczki. Jeśli jeździec nie potrafi nad ucieczką zapanować, koń może takie zachowanie powtarzać przy każdej okazji, gdy tylko uzna daną sytuację za wystarczającą do „wzięcia nóg za pas”. Konie skłonne do ponoszenia powinny być dosiadane przez doświadczonych jeźdźców, bo tylko doświadczony jeździec może odwieść konia od zamiaru ponoszenia, a w przypadku, gdy koń jednak poniesie, będzie w stanie odpowiednio się zachować, by odzyskać nad nim panowanie. Jest kilka skutecznych sposobów zapanowania nad ponoszącym koniem, ale obowiązuje jedna zasada: najlepiej jest ponoszeniu zapobiegać. Gdy do ponoszenia, pomimo dokładanych starań, dojdzie, trzeba próbować przyciągnąć głowę i szyję konia do boku, do pozycji, w której koń nie będzie w stanie dalej poruszać się w przód. Można też próbować zapanować nad koniem, prowadząc go po coraz mniejszym kole. Nie polecam metody zwanej „katapultowaniem się”. Koń w końcu musi się zatrzymać, a upadek w pełnym galopie jest zazwyczaj bardzo bolesny.

„Baranie skoki” (kozłowanie)

Takie zachowanie to atawistyczny sposób na pozbycie się intruza z grzbietu, instynktowna reakcja na obecność niechcianego bagażu na końskich plecach. Bywa, że tak zachowują się konie, które coś wystraszyło. Ruszają do ucieczki, a następnie usiłują pozbyć się balastu, który tę ucieczkę utrudnia. Kiedy akcja się powiedzie i jeździec zostanie wysadzony z siodła, koń nabiera przekonania o własnej sile i przebiegłości. Koń, który kilka razy udanie przeprowadzi akcję wysadzenia jeźdźca z siodła, w większości przypadków będzie starał się ten manewr powtórzyć przy kolejnych okazjach. Przeciwdziałanie takiemu zachowaniu zależy od umiejętności jeźdźca, od tego, czy potrafi on sprawić, by koń nie zdołał opuścić głowy i nie wyhamowywał ruchu do przodu. Jeśli więc koń będzie próbował wysadzić nas z siodła „baranim skokiem”, musimy unieść mu głowę, zdecydowanie działając wodzami i bardzo wyraźnym użyciem łydek sprowokować go do ruchu naprzód. Jest to wykonalne dla jeźdźca, który mocno trzyma się w siodle i tylko taki jeździec może próbować oduczyć kozłującego konia takich zachowań. Czasami zdarza się, że koń w przypływie dobrego humoru, na przykład po udanym skoku przez przeszkodę, może wykonać kilka „baranich skoków” połączonych z wierzganiem zadem (wyrzucaniem w tył i w górę tylnych kończyn). Można na tego typu zachowanie pozwolić pod warunkiem, że ma się szansę na przerwanie takiej akcji, zanim straci się całkowicie panowanie nad koniem. Z wychowawczego punktu widzenia dobrze jest, gdy jeździec czasami pozwoli koniowi na chwilę swawoli, nie tracąc jednak kontroli i panowania nad koniem. Jest to jeden ze sposobów ustalania relacji pomiędzy jeźdźcem a koniem, pozyskiwania końskiego respektu i szacunku. Konie, które przekonały się, że za pomocą „baranich skoków” można się jeźdźca pozbyć i wielokrotnie udanie stosowały ten manewr, z pewnością nie nadają się dla początkujących. Zwykle bowiem są to konie o sporym „doświadczeniu życiowym”, z łatwością i bardzo szybko potrafią rozpoznać kwalifikacje tego, kto na nich siedzi. Jeśli rozszyfrują nowicjusza na swym grzbiecie, zwykle jazda szybko się kończy lądowaniem jeźdźca na ziemi.

Wspinanie się

Narów wspinania się jest niewątpliwie najbardziej niebezpieczny dla jeźdźca i trudny do wyeliminowania. Swe źródło narów ten ma w płochliwości konia i w sprzeciwie wobec próby przełamania strachu przez jeźdźca za pomocą silnych bodźców bólowych. Oto jeden z przykładów, jak można nieświadomie sprowokować konia do wspinania się. Koń, zobaczywszy połyskującą w słońcu kałużę wody na drodze, zatrzymuje się i z bijącym ze strachu sercem odmawia ruchu. Jeździec, usiłując przełamać lęk i bezruch konia, stara się mocnym działaniem łydek lub łydek i ostróg zmusić konia do ruchu. Koń sparaliżowany strachem nie chce podejść do kałuży. Kiedy bodźce stosowane przez jeźdźca narastają, koń unosi przednie nogi w górę i staje na tylnych. Przestraszony tą akcją jeździec, by nie spaść z konia, łapie go rękami za szyję i zaprzestaje wszelkich działań. Koń opada na cztery nogi i już ma pierwszy sygnał mówiący, że wspinanie się obezwładnia jeźdźca i uniemożliwia mu użycie łydek czy ostróg. Jeśli koń zdoła powtórzyć taką akcję kilkakrotnie, uzyskując skutek w postaci zaprzestania działań ze strony jeźdźca, to będzie to początek narowu wspinania się. Będzie go wykorzystywał jako sposób obrony przed próbą wymuszenia czegokolwiek przez człowieka siedzącego na jego grzbiecie. Bardzo często konie w szkółkach jeździeckich czy wykorzystywane w stadninach rekreacyjnie odkrywają ten sposób zachowania jako formę obrony przed na przykład zbyt długo trwającą czy zbyt uciążliwą ich zdaniem jazdą i sygnalizują tym sposobem, że mają już dość. I w tym przypadku oduczyć konia takich zachowań może tylko doświadczony jeździec, który spokojem, łagodną stanowczością ma szansę przekonać konia do respektowania poleceń. Koń, aby się wspiąć, czyli unieść przód, stając na tylnych nogach, musi się najpierw zatrzymać. Wiedząc o tym, jeździec przede wszystkim powinien starać się wyegzekwować od konia ruch, najlepiej przy tym wykręcając szyję i głowę wierzchowca w bok. Koń z zablokowaną w ten sposób szyją nie jest w stanie wspiąć się. Jeśli każda kolejna próba wspinania się zostanie udaremniona przez jeźdźca zablokowaniem szyi i wprowadzeniem konia w ruch na małym kółku, jest nadzieja, że zniechęcony koń zaprzestanie tych niecnych praktyk. Notoryczne wspinanie się jest bardzo uciążliwym narowem. Tak zachowujący się koń bardzo wyraźnie demonstruje swój zdecydowanie negatywny stosunek do współpracy z człowiekiem. Jak zawsze i w tym przypadku dobrze jest poszukać przyczyn takiego wrogiego stosunku konia do człowieka.

Płoszenie się

Choć płochliwość i skłonność do panikowania są częścią końskiej natury, to zachowanie takie czasami może przybierać formę narowu. Jeśli koń będzie płoszył się przy byle okazji, a my nie będziemy potrafili temu zapobiec, może to przerodzić się w chorobliwą wręcz płochliwość, aż do zaburzeń psychiki konia włącznie. Koń jest w stanie zapanować nad lękiem tylko wówczas, gdy uzna, że bliska obecność człowieka jest dla niego gwarantem bezpieczeństwa. Żeby się tak stało, człowiek musi swoim zachowaniem i swoim stanem psychicznym obudzić w koniu zaufanie, respekt i szacunek. Swoją postawą, spokojem, pewnością, opanowaniem, rozsądną stanowczością człowiek oddziałuje na konia i dzięki takim zachowaniom koń będzie stawał się coraz odważniejszy, nabierając przekonania, że obecność tego człowieka jest gwarantem bezpieczeństwa. Odwrotnie, człowiek słaby psychicznie, niepewny swych działań, zmienny w swych reakcjach będzie prowokował konia do zachowań zdradzających brak pewności siebie. Płoszenie się z byle powodu jest właśnie jednym z tych zachowań. Płoszenia się może oduczyć konia tylko ktoś, kto posiada cechy budzące zaufanie, ktoś, kto zasługuje na bycie przewodnikiem w „dwuosobowym stadzie”. Przy braku takiego przewodnika wrażliwy koń będzie salwował się ucieczką z byle powodu i może się to przerodzić w narów.

2. Narowy i nałogi stajenne

Konie są zwierzętami, których naturą są ruch i przestrzeń. Mimo iż od tysięcy lat żyją wśród ludzi, ich natura nie zmieniła się tak bardzo i nadal są zwierzętami, dla których ruch i przestrzeń stanowią największą wartość. Pozamykane w stajniach, niejednokrotnie cierpią na niedostatek ruchu. Zdane całkowicie na człowieka, muszą żyć w warunkach dalekich od tych, jakie były udziałem ich przodków. Nawet gdy zdaniem człowieka konie mają wszystko, czego im do życia potrzeba, to jednak brak im tego, czym przez miliony lat cieszyli się ich przodkowie – brak im wolności. Najprawdopodobniej to przebywanie w stajniach, w stworzonych przez ludzi warunkach powoduje, że niektóre z koni nabywają czasami zachowań, określanych przez ludzi mianem nałogów. Do takich nałogów należą:

Łykanie

To stosunkowo często spotykany nałóg połykania powietrza, które następnie wydostaje się z żołądka przez przełyk z charakterystycznym odgłosem beknięcia. Ten właśnie odgłos staje się dla konia czymś w rodzaju narkotyku, nałogiem nie do wykorzenienia. Konie stosują kilka technik łykania. Wszystkie one polegają na napięciu tych mięśni, które umożliwiają zassanie powietrza do otwartego przełyku i dalej do żołądka. Aby to się udało, koń zazwyczaj opiera się zębami górnej, rzadziej dolnej szczęki, o jakiś przedmiot (żłób, poidło, drzwi boksu itp). Poza niezbyt przyjemnym dla ucha odgłosem bekania, łykanie skutkuje zbytnim ścieraniem zębów opieranych o twarde części boksu, a także tym, że żołądek wypełnia się powietrzem, co może czasami zaburzać proces trawienia. Koniom łykawym zakłada się niekiedy specjalne opaski na szyję, uniemożliwiające napinanie mięśni odpowiadających za otwieranie przełyku. Niektórym koniom utrudnia się łykanie przez usunięcie wszelkich przedmiotów mogących służyć za podparcie (np. boks bez żłobu, bez poidła, o gładkich ścianach, ze żłobem wstawianym tylko na czas karmienia i pojenia). Stosuje się też zabieg chirurgiczny, polegający na przecięciu fragmentu mięśni odpowiadających za napinanie szyi i otwieranie przełyku. Koń z nałogiem łykania ma mniejszą wartość, a w przypadku sprzedaży właściciel zobowiązany jest do ujawnienia tej wady.

Tkanie

Polega na przestępowaniu z nogi na nogę, któremu towarzyszy wahadłowy ruch szyi i głowy. Nałóg ten przypomina zachowanie dzikich zwierząt w niewoli, np. lwa chodzącego wzdłuż krat klatki tam i z powrotem. Nałóg tkania określany bywa mianem choroby sierocej. W praktyce przeciwdziałanie tkaniu, sprowadza się do zapewnienia koniowi towarzystwa w boksie. Takim towarzyszem może być drugi koń, kucyk, osioł, baran, a nawet królik. Konie z nałogiem tkania często nadwyrężają przednie kończyny, które są nadmiernie obciążane przez, nieraz, wielogodzinne przestępowanie z nogi na nogę. Tkanie też jest wadą, o której w przypadku sprzedaży konia należy nabywcę poinformować.
Konie pozostawiane zbyt długo w stajni nudzą się i dla zabicia czasu wymyślają różne zajęcia:

Heblowanie

To jedna z rozrywek stosowanych przez niektóre konie. Zabawa ta polega na przeciąganiu zębami po kracie boksu. Ma to na celu wywołanie efektu dźwiękowego (podobnie jak przy zgrzytaniu zębami). Nałóg ten nie przynosi negatywnych skutków, poza denerwującym odgłosem. Czasami może prowadzić do łykania oraz powoduje niepotrzebne ścieranie przednich zębów.

Kłapanie wargami

Niektóre konie dla zabicia nudy kłapią wargami, kiwając przy tym głową. Nałóg ten poza odgłosem nie jest istotny i nie umniejsza wartości konia.

Chodzenie po boksie

Spotyka się konie, które nie potrafią stać, tylko wędrują w kółko po boksie. Jest to przykry nałóg, świadczący przeważnie o braku spokoju wewnętrznego. Stanowi problem dla obsługi stajni, ponieważ ściółka w boksie takiego konia wymaga zwykle codziennej wymiany. Koń chodzący po boksie, podobnie jak tkający, eksploatuje się nadmiernie, a poza tym nałóg ten dowodzi złego funkcjonowania systemu nerwowego konia.

Rozsypywanie owsa przy jedzeniu

Dość często spotykany nałóg nerwowego rozsypywania owsa przy jedzeniu prowokowany jest zwykle przez nieświadomość ludzką. Konie w większości nie lubią, jak im ktoś „zagląda w talerz” podczas jedzenia. Jeśli żłoby w sąsiednich boksach dzieli tylko krata, bywa to wystarczającym powodem, by koń denerwował się podczas jedzenia swojej porcji obroku, a od tego już tylko krok do nerwowego wysypywania czy wygarniania pyskiem owsa ze żłobu. Aby temu zapobiec, najlepiej zapewnić koniowi spokój i intymne warunki podczas jedzenia. Wygarnianie owsa utrudnia się koniom, wkładając do żłobu jeden lub dwa duże kamienie czy przedzielając żłób prętami. Jest to jednak zwalczanie skutków, a nie likwidowanie przyczyny. Można też przejść nad tym nałogiem do porządku dziennego, bo zwykle to, co zostało wygarnięte ze żłobu czy rozsypane, wyzbierane będzie później ze ściółki do ostatniego ziarenka.

Kąsanie, łapanie zębami

To jeden z bardziej przykrych i uciążliwych narowów stajennych. Trudno jest blisko obcować z koniem, który traktuje nas jak równych sobie i w związku z tym stosuje wobec nas końskie zaczepki przy użyciu zębów. Takie zachowania zdecydowanie częściej demonstrują osobniki płci męskiej. Źródłem kąsania są zwykle błędy popełnione przez ludzi w postępowaniu zwłaszcza z młodym osobnikiem. Nie wolno nigdy dopuścić do tego, by młody koń czy źrebak traktował nas jak kolegę i stosował wobec nas te same chwyty, co wobec swoich pobratymców. Musimy się zawsze tak zachowywać, by koń nie miał szansy przejawiać wobec nas takich zachowań, jakie są dopuszczalne w końskim gronie. Koń musi od początku i zawsze czuć wobec nas respekt, nie dlatego, że ma się nas bać, tylko dlatego, że powinien wiedzieć, że to my możemy go dotykać, ale on nie może nas dotykać w taki sposób, jak traktuje inne konie. Jeśli zignorujemy ten problem, pozwolimy na spoufalenie się, to musimy się liczyć z tym, że koń będzie dążył do próby sił. Jeśli to nastąpi, możemy znaleźć się w poważnym kłopocie. Musimy wówczas uruchomić nasz intelekt, bo fizycznie jesteśmy skazani na przegraną już na starcie. Jeśli koń nabrał przeświadczenia o swojej przewadze, jedyne co możemy zrobić, to zadziałać tak, by doszedł do wniosku, że to, co robi, nie ma sensu. Trzeba tak postępować, by jego zęby nie miały szansy nas dosięgnąć, a jeśli już dosięgną, to żeby na przykład zamiast na naszą rękę trafiły na szczotkę drucianą. Koń zaprzestanie prób kąsania wtedy, kiedy te próby nie będą dawały oczekiwanego efektu. W tym przypadku, jak i w innych zmaganiach wychowawczych, próba rozwiązania siłowego może tylko powiększyć problem. Jeśli koń posmakuje przewagi fizycznej nad nami, będzie kontynuował ustawianie nas według swojego porządku, bo w stadzie musi panować hierarchia. W hierarchii końskiej wyżej się ustawić możemy jedynie wykorzystując przewagę intelektu.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *