Każdy przypadek konia ze schorzeniem określanym jako syndrom trzeszczkowy należy traktować indywidualnie. Dla postawienia właściwego rozpoznania oraz wiarygodnej oceny rokowania dla konia, konieczne jest szczegółowe badanie ortopedyczne. Przy odpowiednim postępowaniu część koni wraca do normalnego użytkowania. Wszystko zależy od stopnia zaawansowania choroby.
Co to jest trzeszczka kopytowa?
Trzeszczka dalsza, nazywana też od jej łacińskiej nazwy kością łódeczkowatą, umiejscowiona jest głęboko pomiędzy piętkami pod ścięgnem zginacza głębokiego palców. Działa dla niego jak łożysko ślizgowe. Pomiędzy tym ścięgnem a trzeszczką, znajduje się tzw. kaletka podścięgnowa, zwana też czasami torebką trzeszczki. Od przodu trzeszczka komunikuje się ze stawem kopytowym. Trzeszczka posiada również swoje więzadła ― dwa poboczne oraz jedno nieparzyste. Prawidłowe działanie trzeszczki kopytowej jest uzależnione od wymienionych wyżej i ściśle powiązanych z nią struktur anatomicznych.
Dlaczego trzeszczka „choruje”?
Syndrom trzeszczkowy to przewlekła, postępująca choroba obejmująca patologię w obrębie samej kości trzeszczki, schorzenia jej więzadeł, kaletki oraz ścięgna zginacza głębokiego. Choroba dotyczy wyłącznie kończyn przednich. Uważam, że główną przyczyną schorzeń kości łódeczkowatej jest przede wszystkim zbyt duże obciążenie pracą ― zwłaszcza młodych koni. Mam tutaj na myśli intensywne użytkowanie sportowe koni już trzy, czteroletnich. Szczególnie narażone są konie skaczące, ponieważ w momencie lądowania po skoku, trzeszczka oraz struktury z nią powiązane podawane są bardzo dużemu, dynamicznemu obciążeniu. Istotną rolę odgrywa dziedziczna skłonność do zwyrodnień trzeszczek dalszych, dlatego też kupując konia warto sprawdzić czy przypadłość ta występowała także w poprzednich pokoleniach.
Na czym polega badanie i jakie są metody leczenia?
W trakcie omawiania wyników badania rentgenowskiego wielokrotnie spotykam się z pytaniem czy zmiany widoczne na zdjęciach wykluczają konia z użytkowania nie tylko sportowego i czy trzeba go już leczyć. Dla ułatwienia i ujednolicenia oceny zdjęć trzeszczek kopytowych stosuje się czterostopniową klasyfikację nasilenia występujących w niej zmian. Klasa pierwsza oznacza trzeszczkę całkiem prawidłową, natomiast najwyższa ― czwarta ― oznacza już bardzo zaawansowane zmiany zwyrodnieniowe. Wykonując rutynowe, przeglądowe zdjęcia rentgenowskie najczęściej spotykam się z trzeszczkami należącymi do klasy drugiej.
Ponieważ są to tylko zdjęcia, a samo zdjęcia to najczęściej za mało aby wyrokować o przyszłości konia, zawsze przeprowadzam szczegółowe badanie kliniczne. Postępowanie z koniem u którego stwierdziłem zmiany radiologiczne jest zawsze uzależnione od tego czy występuje kulawizna.
Jeżeli koń kuleje albo próba zginania kończyny jest dodatnia, wykonuję dodatkowo znieczulenia diagnostyczne. Tylko takie postępowanie umożliwia postawienie prawidłowej diagnozy. Bardzo często po znieczulenie nerwów zaopatrujących okolicę trzeszczki w jednej nodze okazuje się, że koń zaczyna kuleć na drugą. Dzieje się tak dlatego, że schorzenie trzeszczek dotyczy zazwyczaj obydwu przednich nóg, więc w trakcie wstępnego badania widoczna jest kulawizna tylko „bardziej” chorej nogi. Jeżeli uzyskam potwierdzenie że przyczyną kulawizny jest problem z trzeszczką, to oprócz nadawania pożądanego kształtu puszcze kopytowej dobre efekty w niektórych przypadkach daje zastosowanie wkładek korekcyjnych wraz ze specjalną masą silikonową. Takie działanie ma na celu podniesienie piętek i „odbarczenie” ścięgna zginacza głębokiego i przez to zmniejszenie ucisku na kaletkę podścięgnową i samą trzeszczkę. Czasami zalecam też zastosowanie systemu NBS (natural balance shoeing).
Przy braku objawów kulawizny i ujemnej próbie zginania, oceniam stan trzeszczek tylko na podstawie zdjęć rentgenowskich. Zwracam wtedy szczególną uwagę na ukształtowanie puszki kopytowej i od tego uzależniam dalsze postępowanie i zalecenia. Istotny jest również wiek konia. Odpowiednią korekcją kopyt można bardzo często nie dopuścić do wystąpienia objawów syndromu trzeszczkowego, a także zapobiec rozwojowi zmian w trzeszczce zwłaszcza u młodych koni.
Oczywiście powyższe metody mogą zawieść jeżeli pomimo ich zastosowania koń nadal będzie przeciążany treningami. Warto jest wtedy odłożyć swoje ambicje na bok, aby w przyszłości móc cieszyć się ze zdrowego konia.
Możliwe jest tez leczenie farmakologiczne. Zawsze jednak powinno być ono powiązane z odpowiednią korekcją kopyt. Dobre wyniki można uzyskać stosując leki, które oddziałują na gospodarkę wapniową organizmu oraz hamują „rozpuszczanie” kości trzeszczki w przebiegu schorzenia. Pomocne są też leki rozszerzające naczynia krwionośne, które poprawiają ukrwienie okolicy trzeszczki. Z moich obserwacji wynika jednak, że działają one dobrze tylko w trakcie ich podawania. Po zakończeniu terapii efekt działania ustaje.
W bardzo ciężkich przypadkach, kiedy ból spowodowany silnym zwyrodnieniem trzeszczek utrudnia koniowi poruszanie się należy rozważyć zabieg neurektomii. Polega on na usunięciu fragmentów nerwów zaopatrujących okolicę trzeszczek dalszych. Metoda ta budzi duże kontrowersje. Uważam jednak, że jest jedyną rozsądną alternatywą dla rozważanej w takiej sytuacji eutanazji.
Czy to naprawdę koniec kariery?
Dobór metody postępowania i leczenia oraz jej powodzenie zależy od tego czy mamy do czynienia ze zmianami jedynie w obrazie rentgenowskim bez towarzyszącej kulawizny, czy też z pełnoobjawowym syndromem trzeszczkowym, potwierdzonym zarówno badaniem rentgenowskim jak i znieczuleniem diagnostycznym. W pierwszym przypadku rokowanie oceniam najczęściej jako dobre, pod warunkiem odpowiedniej korekcji ortopedycznej kopyta. Jeżeli jednak objawy choroby już wystąpią, to w zależności jak są one silne i jak zaawansowane są zmiany radiologiczne rokowanie może być od dobrego przez ostrożne aż ― niestety ― do niepomyślnego.
Staram się zawsze zwracać szczególną uwagę, zwłaszcza u koni młodych, na wady postawy oraz błędy w korekcji kopyt, które w perspektywie miesięcy lub lat mogą sprzyjać degeneracji trzeszczek kopytowych. Przestrzegam także przed zbyt wczesnym, intensywnym użytkowaniem młodego konia, co zawsze ma niekorzystny wpływ nie tylko na trzeszczki kopytowe. Profilaktyka, a także wczesne, prawidłowe rozpoznanie schorzeń trzeszczek kopytowych, zwiększają szansę na powodzenie leczenia i powrót do pełnej aktywności. Nie zawsze też patologia tej malutkiej kości definitywnie kończy karierę sportową konia.