Matka i córka (Maria Wodzińska, Maria Zandbang z d. Wodzińska)

Damskie jeździectwo, damskie siodła, stroje, zwyczaje, entourage jaki towarzyszy temu zjawisku, powoli – może niedokładnie w starej formie – powraca jednak na polskie hipodromy. Zjawisku? Ależ naturalnie, przecież kobieta i koń – u niektórych koń i kobieta – to dwa najpiękniejsze dzieła Boga. Koń od niepamiętnych czasów towarzysząc człowiekowi, właściwie wspólnie z człowiekiem tworzył historię. Historia zaś – zarówno krwawe wojny, jak i rozwój kultury, nauki, techniki – tworzona była głównie przez mężczyzn dla kobiet. Kobieta i koń to główni sprawcy wszystkiego co się działo na świecie.

Wojna trojańska o piękną Helenę, królowa Saby, Kleopatra, pani Walewska, George Sand, nasze matki, żony, kochanki.
Powróćmy choć na chwilę do świata, w którym piękno i elegancja nie były czymś niezwykłym. Ten świat to piękne kobiety, piękne konie i zachowania różniące się od – niestety często – spotykanych dzisiaj. Ten świat pozostał daleko za nami, nie skończył się jednak całkowicie, lecz zmienił tak bardzo – nabierając nowych wartości, że w ciągłym pośpiechu, piękno i elegancja nie nadążają.
Warto, choć w części, przywrócić ten świat do życia, nie dać mu zginąć. Piękna kobieta w damskim siodle, na pięknym koniu – to prawdziwe dzieło sztuki.
Trzeba i warto powrócić do korzeni, przypomnieć sławne polskie amazonki, ich osiągnięcia i zasługi.
Wśród całej plejady amazonek jak np. Elżbieta i Helena z Radziwiłłów Potockie, Wanda i Cecylia Czaykowskie, Maria Kraińska,  Maria Zwierzchowska,  Laura Dobrutt, Helena Jurgielewicz, Urszula Schweitzer, do najbardziej zasłużonych należą dwie – matka i córka: Maria Wodzińska i Maria Zandbang z d. Wodzińska.
Maria Wodzińska urodziła się w Warszawie, w roku 1868. Była córką artysty malarza i karykaturzysty Franciszka Kostrzewskiego. Mając zaledwie 17 lat wyszła za mąż za Konrada Wodzińskiego – właściciela „Warszawskiego Tattersalu”, przy ul. Okólnik 9 w Warszawie. Mąż był Jej nauczycielem jazdy konnej. Ich córka – również Maria, odziedziczyła po matce wspaniałą urodę i talent jeździecki. Po zamążpójściu, jako Zandbangowa, zyskała jeździecką europejską renomę.
Maria Wodzińska przez wiele lat była wzorem dla dam, które nauczała jazdy konnej. Dawała przykład doskonałej jazdy, eleganckich ubiorów i uczesania. W czasie konnych spacerów w Alejach Ujazdowskich, często towarzyszyła Jej córka Maria. Dom państwa Wodzińskich był znany i licznie odwiedzany przez arystokrację, malarzy oraz miłośników koni i sportu jeździeckiego.
Posiadała też wiele innych talentów. Odziedziczone po ojcu zdolności malarskie, pozwoliły Jej malować obrazy (oczywiście „końskie tematy”) uznawane przez krytykę, wystawiane w warszawskiej Zachęcie. Poza tym z humorem, żywym i zrozumiałym językiem pisała artykuły o jeździe konnej, z myślą o damach, które w majątkach ziemskich, pozbawione były fachowej pomocy trenera. Swe doświadczenia, przemyślenia i rady zawarła w obszernym dziele pt. „Amazonka – podręcznik jazdy konnej dla dam”, wydanym w 1893 r. Tam na 309. stronach udowodniła, że posiada wysokie kompetencje, rozległą wiedzę i doskonałe pióro. Podręcznik ten jest w dalszym ciągu w dużym procencie aktualny i użyteczny, może dla współczesnych amazonek stanowić kopalnię wiedzy o tym, „jak to drzewiej bywało”.
Córka Marii Wodzińskiej, Maria Zandbang – „ostatnia mistrzyni jazdy w damskim siodle” urodziła się w Warszawie w 1886 r. Od wczesnego dzieciństwa wśród koni, miłośników hodowli i jeździectwa, przy rodzicach – najlepszych wówczas fachowcach i nauczycielach, miała wszelkie warunki aby stać się par excellence mistrzynią. Wykorzystała tę szansę w 100%. Ojciec – żałując, że nie urodziła się chłopcem, którego mógłby w przyszłości posłać do Saumur – sadzał ją na konia już w wieku 4 lat. Początkowo jeździła w męskim siodle, szybko jednak przesiadła się na siodło damskie, w którym się czuła o wiele lepiej.
Bardzo wcześnie wydana za mąż za Henryka Dionizego Zandbanga (hodowcę koni, z pochodzenia Holendra), w 1911 r. rozpoczęła sportową karierę, zdobywając na klaczy Alouette I nagrodę w biegu myśliwskim zorganizowanym przez Rówieńskie Towarzystwo Wyścigów. Szybko nadeszły dalsze sukcesy, z których największym było zwycięstwo (na pełnej krwi Zeppelinie) w międzynarodowym konkursie dla Pań im. Arcyksiężnej Austriackiej, w Wiedniu w roku 1913. Cieszyła się prestiżem i europejską renomą uczestnicząc i wygrywając w wielu zagranicznych i krajowych imprezach jeździeckich. Do dziś, jako wyzwanie dla współczesnych amazonek, trwa Jej rekord skoku na wysokość w damskim siodle – w roku 1926, na pułkowych zawodach skoczyła 160 cm. Za zasługi na polu czynnego uprawiania i reprezentowania polskiego jeździectwa przed powstaniem Odrodzonej Polski, została odznaczona Honorową Odznaką Jeździecką w 1936 r. jako pierwsza polska amazonka.
W zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie znajduje się konny portret Marii Zandbang, na klaczy Alouette, namalowany przez Wojciecha Kossaka (reprodukcja poniżej).
Piękny i bogaty życiorys, zawiera też wiele smutnych i tragicznych wydarzeń. W roku 1936 traci swego jedynego syna, przypadkowo zastrzelonego koszarach w Mińsku Mazowieckim, gdzie był oficerem w 7 Pułku Ułanów Lubelskich im. Generała Kazimierza Sosnkowskiego. W czasie Powstania Warszawskiego ginie Jej mąż, rozstrzelany przez Niemców w podziemiach Teatru Wielkiego, dom przy ul. Senatorskiej 8 – spalony. Ona wywieziona do obozu w Ravensbruck, gdzie cudem uniknęła śmierci w komorze gazowej. Po powrocie do Polski i krótkim pobycie w Warszawie, od 1 listopada 1946 r. pracowała – jak to sama określiła w swym życiorysie – „jako urzędniczka administracyjna w Zakładach dla Niewidomych w Laskach”, gdzie mieszkała jako rezydentka na „dożywociu”, które zakończyło się 30 października 1972 roku.

Maria Wodzińska swoją wieloletnią pracą szkoleniową, przykładem własnym, wynikami Jej podopiecznych na polskich i zagranicznych hipodromach, zdobyła trwałe miejsce w historii polskiego jeździectwa. Do Jej zasług możemy pośrednio zaliczyć reaktywację damskiego jeździectwa w Polsce, które jeszcze nie jest zbyt masowo uprawiane, zyskuje sobie jednak coraz większą liczbę zwolenniczek i sympatyków. Jej córka Maria Zandbang swoimi wynikami na hipodromach Europy, w pełni zasłużyła na eksponowane miejsce u boku Matki. Dzięki Nim nie musimy korzystać wyłącznie z zagranicznych wzorów, możemy powoływać się na nasze rodzime tradycje. Ostatnio docenił to i uznał Polski Związek Jeździecki, wprowadzając do jeździeckich przepisów sportowych artykuły umożliwiające organizację konkursów i zawodów w damskim siodle. Piękno i elegancja znów powracają do polskiego sportu jeździeckiego.

Pani Mario i Pani Mario, pamiętamy i dziękujemy!

Większość danych dot. życiorysów obu Pań, na podstawie książki, p. Hanny Polańskiej Dama w siodle”.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *