Stres jest nieodłącznym elementem naszego życia. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach łatwo to odczuć. Jednak jest on naturalną reakcją organizmu, która w wielu sytuacjach pozwala uniknąć niebezpieczeństwa. Dzięki skumulowaniu całej energii pomaga nawet uratować życie. Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy stres występuje przez dłuższy czas lub w silnym natężeniu.
Dwa razy w życiu zdarzyło mi się całkowicie być sparaliżowaną przez stres.
W obydwu przypadkach czułam się podobnie: ciężka zasłona spadła na mój umysł, mięśnie się spięły i już nie było mowy o rozluźnieniu. Szybszy, płytki oddech. Każdy ruch stał się niezgrabny. To co przychodziło mi zawsze z łatwością, teraz było niewykonalne. Nie potrafiłam nic z tym zrobić, chociaż wiedziałam, że muszę. Wszystko działo się podświadomie. Siedziałam jak kołek. Nie byłam w stanie przerwać tej magicznej spirali. Chciałam, ale nie potrafiłam.
Jeżeli ja, istota świadoma, umiejąca myśleć refleksyjnie i, w mniejszym lub większym stopniu, mogąca kontrolować swoje emocje, zachowania, reakcje, nie potrafiłam sobie poradzić ze stresem to jak może dać sobie radę koń?
Odczuwając coś, jakieś silne emocje, zatrzymajmy się czasem i pomyślmy jak koń może odczuwać to, co w tej chwili ja czuję. Jeśli ja sobie nie poradziłam ze stresem, to co biedny koń może w podobnej sytuacji zrobić? Moja świadomość znacznie przewyższa świadomość konia. Skoro nie dałam sobie rady ze stresem, to czy koń będzie mógł to zrobić? Jak chcemy uczyć zwierzęta czegoś nowego, kiedy serwujemy im tak silne emocje? W tamtych stresujących momentach przestałam przyjmować wszelkie informacje. Dopiero kiedy doszłam do siebie, zaczęłam na nowo analizować co się stało, dlaczego i jak. Natomiast od konia wymagamy w podobnych sytuacjach by tu i teraz zrobił to, co chcemy, zrozumiał nowe ćwiczenie, wykonał jakieś elementy.
Pamiętajmy też o jeźdźcach. Szczególnie tych początkujących, którzy nie zawsze poradzą sobie ze stresem. Uczmy ich tak, aby wyeliminować negatywne emocje. Pozwalajmy ludziom uczącym się popełniać błędy. Dajmy im szansę na próbowanie, eksperymentowanie. Niech sami do czegoś dojdą, poczują. Zbyt duża presja wzmaga stres. Do pewnego stopnia stres jest potrzebny – jako dobry motywator. Ale po przekroczeniu tej delikatnej granicy, będzie tylko gorzej. Jeździec przestanie robić postępy. Odezwą się reakcje obronne, które ciężko jest samemu kontrolować. Są zbyt głęboko w nas zakorzenione.
Kiedy zaczynają działać emocje umysł przestaje funkcjonować w sposób logiczny. Przestaje się myśleć. Pamiętajmy o tym zarówno podczas treningu jeźdźców jak i koni.
Uważa się, że stres „schodzi” czasami aż do tygodnia. Pamiętajmy, że od jednego stresującego zdarzenia do drugiego musi minąć minimum parę dni – tak aby organizm zdążył się zregenerować. Jeśli o mnie chodzi, zaczęłam dochodzić do siebie dopiero po trzech dniach od opisywanego wcześniej, stresującego momentu.
Żeby nie wywoływać stresu u naszych uczniów pamiętajmy aby stosować dużo nagród, wyrażać zadowolenie z postępów (nawet tych minimalnych), pokazywać zrozumienie, nagradzać, zmniejszyć presję (dostosować ją do danego przypadku), ponownie nagradzać i odpuszczać nacisk. To zmniejszy stres i pozwoli na utrzymanie jasnego umysłu, zarówno u uczącego się człowieka, jak i u ucznia konia.